Destrukt
Fotografie z założenia są obiektami delikatnymi i bardzo wrażliwymi, a doświadczenie przez nie katastrofy (np. długoterminowego zalania) może całkowicie zmienić ich fizyczność i w sposób drastyczny wpłynąć na ich stan zachowania. Dodatkowo, często przed przystąpieniem do pracy, konserwator nie wie w jakim dokładnie stanie znajduje się obiekt, na ile jego praca pozwoli go uratować i czy zachowane skrawki obrazu nadal będą miały wartość archiwalną (czy jakąkolwiek inną) dla osoby zlecającej prace.
W tym przypadku mamy do czynienia praktycznie z całkowitym destruktem. Obiekt składał się z 20 sklejonych ze sobą negatywów żelatynowo-srebrowych. Fotografie uległy zniszczeniu podczas pożaru i prowadzonej w jego następstwie akcji gaśniczej. W większości wrażliwa na wilgoć warstwa obrazu uległa całkowitemu rozpuszczeniu, a jej pozostałości stały się lepkie, co doprowadziło do sklejenia się poszczególnych negatywów w blok. Dodatkowo, na niektórych płytach szklanych, widoczne są ślady działalności podwyższonej temperatury – zbrunatnienie, spieczenie, trwałe miejscowe scalenie się ze sobą poszczególnych warstw obiektów. Po rozdzieleniu negatywów ujawniły się, niestety jedynie szczątkowe, partie obrazu. Zachowane fragmenty fotografii pozwalają nam wyobrazić sobie, co pierwotnie zostało na nich zarejestrowane. Na trzech z nich widoczne są dziecięce nóżki, jedne stojące na krześle, oraz fragmenty malowanego tła. Być może zatem cała seria uszkodzonych płyt zawierała portrety dziecięce wykonane w plenerze. Części centralne klisz uległy całkowitemu rozpuszczeniu, zostawiając po sobie jedynie konstelacje zbudowane z żelatyny, zabrudzeń i zacieków.
Negatywy pochodzą z Muzeum Regionalnego w Siedlcach.